Prognozy zapowiadały deszczową pogodę od samego rana, jednak w praktyce opady omijały dzisiaj Kraków, dzięki czemu udało się z rana wyskoczyć do parku lotników na pumptrack.

Plany były większe, po porannej rundce na ZOO i odhaczeniu podjazdu pojawił się pomysł pojechania do Olkusza, niestety blachowkręt z gruza miał inne plany i postanowił przerwać trasę w momencie, gdy miała być jej najlepsza cześć, zjazdy w sprzyjających warunkach. Pozytywem w tej sytuacji jest fakt, że mimo wszystko udało się zrobić setkę rzutem na taśmę chociaż jest niedosyt.

O ile z rana udało się dojechać w dobrych warunkach do Balic, o tyle w trakcie drogi powrotnej była powtórka z legendarnej już w pewnych kręgach Skawiny. Warunki ustabilizowały się dopiero w godzinach wieczornych i co uniemożliwiło jakieś dodatkowe kręcenie. Z pozytywów dzisiaj została wyrównana liczba dojazdów do biura z 2021 roku.

Wpis zbiorczy z całego dnia, rano dojazd do Balic, natomiast w drodze powrotnej zahaczyłem o Piekary i wracałem wałami wzdłuż Wisły oraz bulwarami. Warunki do jazdy dobre, wiatr umiarkowany, temperatura odczuwalna przyjemna, spore zachmurzenie.

Wpis zbiorczy z całego dnia, rano dojazd do Balic, natomiast wieczorem nie miałem chęci wskakiwać w obcisłe ciuszki, ale zrobiło się na tyle przyjemnie, że wybrałem się pokręcić po mieście. Przy okazji FastRoad przekroczył dziś 5000 km.

Wpis zbiorczy z całego dnia, nie planowałem dzisiaj kręcenia ze względu na deszczowe prognozy, jednak okazało się, że trzeba było korzystać z okna pogodowego jakie się pojawiło. Z rana warunki nie były idealne, za to po południu drogi zdążyły przeschnąć i korzystając z tego pokręciłem się po mieście. Wieczorem jeszcze wizyta na myjni.

Wpis zbiorczy z całego dnia, rano dojazd do Balic, za to wieczorem po powrocie podjechałem jeszcze do znajomego odebrać przednie koło po małych modach, które jest szykowane do FastRoada. Warunki do jazdy wymagające ze względu na wysokie temperatury, co przekładało się na asfalt przekraczający 50 stopni.

Pierwszy raz na rower wyszedłem w okolicy południa, niestety ale temperatury dziś znowu zaczęły szybko rosnąć i przekroczyły 30 stopni. Natomiast wieczorem wybrałem się ze znajomymi na rundkę po mieście w okolicy lasku wolskiego, warunki były odczuwalnie lepsze. Temperatura znacznie niższa, a do tego wiatr umiarkowany.

Jak się okazało, czerwiec zakończyłem anginą jednak sytuacja zaczęła się odczuwalnie poprawiać i dzisiaj postanowiłem przejechać się po mieście ze znajomymi, z krótkiej rundki na Most Wandy zrobiła się trasa na Tyniec. Warunki do jazdy bardzo dobre, umiarkowana temperatura oraz wiatr po ostatnich upałach to było to czego potrzebowałem.

No i dopadła mnie chwila przeciętności, wczoraj wieczorem mnie rozłożyło i dzisiaj byłem daleki od dobrego samopoczucia także tylko dokręciłem swoje. Chociaż czerwiec nie był udanym miesiącem to jednak udało się zdobyć kolejnego "wielkiego szlema", ale mogło być znacznie lepiej, gdyby nie wyjazdy, pogoda i choroba na sam koniec.