Rano dojazd na Grabiszyńską, powrót w lekkich opadach deszczu i burzy w oddali. Wczesnym wieczorem wybrałem się na małą rundkę po północnej części miasta, a później jeszcze z wizytą u dzika i tak się uzbierało. W końcu udało mi się zrobić po raz pierwszy "oficjalnie" 1000 km w jednym miesiącu, podejrzewam że nie ostatni raz.
Po wczorajszej jeździe po górskich ścieżkach dzisiaj przyszła pora na szosę. Zdecydowałem się na zrobienie jednej ze standardowych pętli po okolicy, głównie ze względu na pogodę, która w ciągu dnia zaczęła się mocno pogarszać i trzeba było sobie jakoś z tym poradzić. Warunki do jazdy momentami były średnie, zachmurzenie duże, wiatr porywisty i zmienny, a do tego wszystkiego przechodzące burze i przelotne, ale intensywne opady. Na szczęście udało mi się wstrzelić w panujące warunki i ominąć deszcz razem z burzami, jednak obie pętle diametralnie różniły się od siebie. Podczas pierwszej było duszno i ciepło, jakieś 26*C, a w trakcie drugiej świeżo po opadach zrobiło się odczuwalnie chłodniej ok. 20*C, powietrze było znacznie lżejsze, ale za to wiatr zyskał na sile i zaczął kręcić. W międzyczasie podjechałem jeszcze na działkę i na koniec zrobiłem małą rundkę po okolicy.
Wiele dobrego można znaleźć i przeczytać w internecie o Rychlebskich Ścieżkach, chęć sprawdzenia tego w praktyce połączona z długim weekendem i wyskoczeniem na tripa dobrze zgrały się w czasie. Efektem tego był wyjazd do Czech, jedynie zastanawiałem się nad wyborem sprzętu, w opcje wchodził Scott jednak, gdy tylko dowiedziałem się o centrum testowym GT wybór był prosty, tym bardziej że nigdy wcześniej nie miałem okazji sprawdzić rowerów tej marki, a po przejechaniu miejscowych tras mogę tylko stwierdzić, że scieżkowiec o zacięciu enduro idealnie sprawdza się na miejscowych trasach. Zarówno na podjazdach, jak i zjazdach, w tym sekcjach DH. Samo miejsce urzekło mnie swoim klimatem, organizacją, oznakowaniem tras i stanem tras, jednym słowem ideał. Na pierwszą wizytę sprawdziłem dłuższą pętle tylko po to, aby przejechać wizytówkę Rychlebskich czyli SuperFlow, naprawdę warto wspinać się każdy metr pod górę żeby później zjechać i poczuć prawdziwy Flow, bo nazwa oddaje w 100% trasę i nie ma w tym żadnej przesady. Wyjątkowo dodaję zdjęcia do wpisu, ale na miejscu można poczuć klimat kanadyjskich tras, które pewnie na filmach widziała nie jedna osoba, a jak się okazuje nie trzeba lecieć na inny kontynent żeby mieć podobną frajdę w praktyce. Po całym dniu spędzonym w Rychlebskich Ścieżkach mogę określić to miejsce jako "niebo w ziemi" i na pewno jeszcze nie raz tam wrócę. Zastanawia tylko fakt, że po drugiej stronie granicy da się coś takiego przygotować i utrzymać, podsumowując niby powietrze po drugiej stronie takie samo, a jednak wydaje się inne, lepsze. Może jednak to się kiedyś zmieni, oby jak najszybciej.
Aha, na miejscu jest jeszcze pumptrack i dirtpark, kto jak kto, ale ja sobie nie mogłem odmówić :D I przy okazji przekroczyłem 4 000 km w tym sezonie.
Popołudniowa trasa z Noavk91, miało być spokojnie, a wyszło jak zawsze, ale warunki do jazdy były niezłe, ciepło, wiatr słaby. Na koniec mała rundka po mieście.
Wreszcie udało mi się wybrać na kili przy dobrej pogodzie, no i sam pump w równie dobrym stanie, wreszcie. Ogólnie dzisiaj na spokojnie, więcej chillu niż jazdy i ciśnięcia.
Podróż w czasie podczas 2022:
4 554,17 km (2014) - 19.05.2022
7 927,96 km (2020) - 01.08.2022
8 015,42 km (2019) - 03.08.2022
8 092,53 km (2015) - 04.08.2022
8 751,63 km (2017) - 15.08.2022
9 242,14 km (2018) - 26.08.2022
9 286,61 km (2021) - 29.08.2022
9 462,84 km (2016) - 01.09.2022